niedziela, 29 czerwca 2014

3

Totalna dezorganizacja.
Ewidentnie efekt braku snu.
Bo to w nocy syn śni, więc przez sen woła Mamoo, Tatoo, Mamoo i Tatoo, a jak tu nie zareagować, więc zryw z łóżka po raz trzeci tej samej nocy i biegnę do jego pokoju. Uff, śni mu się coś myślę, jest cały, żaden potwór nie leży pod jego łóżkiem, wracam spać.
Kaszel! zryw kolejny. Ten kaszel to prawdziwa zmora. Pij, Kochanie, pij - mówię podając mu wodę i uchylam okno. Po 20 minutach przechodzi, syn zasypiając każe sobie śpiewać do poduszki. To kumkam mu do ucha.
A jeszcze Antosiu trzeba nakarmić, i dla przekory nagle w nocy dziecię zaczyna się śmiać i gadać. Więc kolejna pobudka, ciiii, śpijjj, bo Gutka obudzisz....
Prawdziwe szaleństwo!

Ale za to spędziliśmy sobie miły czas we trójkę.
Cudne są te moje dzieci, nawet jeśli spać nie dają :)

A Niemąż dziś wraca z polowania, czyli jest szansa na normalność od jutra.

Jak ja lubię te maluszki ubrane w moje ciuszki!


Fajne?



N. dzięki za pożyczenie córki i ściany. 


sobota, 28 czerwca 2014

2

Mamotat na etacie - doba druga.

3:20 w nocy...Piosenka na uśpienie syna... Jestem ciekawa co na to sąsiedzi, kiedy słyszeli me nocne kumkanie...

1. Była sobie żabka mała. 
RE-RE, KUM-KUM, RE-RE, KUM-KUM,
która mamy nie słuchała. 
RE-RE, KUM-KUM, bęc.

2. Na spacery wychodziła 
RE-RE, KUM-KUM, RE-RE, KUM-KUM,
innym żabkom się dziwiła.
RE-RE, KUM-KUM, bęc.

3. A na brzegu stare żaby
RE-RE, KUM-KUM, RE-RE, KUM-KUM, 
tańcowały jak te baby
RE-RE, KUM-KUM, bęc. 

4. Jedna drugiej w ucho kwacze
RE-RE, KUM-KUM, RE-RE, KUM-KUM,
jak ta mała pięknie skacze
RE-RE, KUM-KUM, bęc. 

5. Zjadła żabka 7 muszek
RE-RE, KUM-KUM, RE-RE, KUM-KUM,
i na trawie kładzie brzuszek
RE-RE, KUM-KUM, bęc. 

6. Przyszedł bocian niespodzianie
RE-RE, KUM-KUM, RE-RE, KUM-KUM,
połkną żabke na śniadanie 
RE-RE, KUM-KUM, bęc. 

7. Teraz wszystkie żabki płaczą
RE-RE, KUM-KUM, 
RE-RE, KUM-KUM, 
że jej więcej nie zobaczą
RE-RE,KUM-KUM, bęc

8. Tej piosenki morał znamy
RE-RE,KUM-KUM
RE-RE,KUM-KUM
trzeba zawsze słuchac mamy
RE-RE,KUM-KUM, bęc

Oby dzisiaj było spokojniej.... Dobranoc!

piątek, 27 czerwca 2014

Jak to w plemieniu bywa... 1

Kiedy mężczyzna wyrusza na polowanie, kobieta pozostaje w osadzie i zajmuje się dziećmi oraz gospodarstwem domowym. W tym czasie z pomocą przychodzą inne kobiety z jej plemienia, wspólnie sprawują opiekę nad cumlakami i.... parzą sobie trzecią kawę.


Taa, Niemąż wyjechał na weekend, zwany wieczorem kawalerskim. Kiedy to w najlepsze, z obolałym krzyżem, znieczula się do upadłego (no mam taką nadzieję), ja zostałam z całą trzódką, czyli 5-miesięczną Antosią, która to jest dzieckiem idealnym, i Gustawem, również idealnym.... przykładem buntu 2-latka. Bunt ten oczywiście postanowił uaktywnić się właśnie w momencie mojego bycia Mamotatem w jednym. 
Zatem dzień zaczął się dla mnie o 5:30. Tu dzięki Śwince Peppie i jej rodzinie, przetrwałam do 7 rano. Potem udało mi się okiełznać bunt i zminimalizować go do pary kaloszy ubranych przez syna w piękny słoneczny dzień i temperaturą 24st. za oknem.
A dalej z pomocą przyszła oczywiście kobieta, z mego plemienia, N. 

Dzień, mimo dużego wysiłku, był bardzo udany. Były mufinki, tarta szpinakowa, demolka domu, puzzle, hałas i pisk. Jednak teraz, popijając herbatę, oglądając Harrego Pottera delektuję się ciszą, dzieci śpią, a ja mam chwilę dla siebie.
W mudialowym żargonie, 1:0 dla mnie. 

Jutro z pomocą przychodzi Pani Teściowa. 

p.s. z chęcią przygarnęłabym mapę huncwotów, aby podejrzeć czy Niemąż i pozostali uczestnicy polowania dotarli już do Amsterdamu i jaką zdobycz upolowali :) 

czwartek, 26 czerwca 2014

Troszkę jestem zajęta...

Od jakiegoś czasu obserwuję u siebie tendencję do samookłamywaniasię.
Polega to na tym, że przy porannej zielonej herbacie (to również jedna z form kłamstwa, bowiem wmówiłam sobie, że dodaje mi to energii) planuję dzień. Owe plany wyglądają następująco:
Środa. Plan dnia:
- badania
- posprzątać
- zabawa
- drzema I - chwila dla Megi /ooo, przygotuję wykroje na wieczór/
- spacer
- zakupy
- drzema II - obiad
- upiec ciasteczka owsiane
- wstała, bawimy się
- jak wróci syn to zrobimy wycinanki
- kąpiel dzieci
- 3 minuty i pójdą grzecznie spać
- szycie, pisanie, może zacznę książkę, poczytam co tam w branży zawodowej słychać
- chwila dla siebie i Niemęża
No.
I pewnie jeszcze mogłabym dorzucać kolejne punkty.... Aż przychodzi wieczór.
Właśnie piję kolejną herbatę. W spokoju. W ciszy. I już sił braknie, bo dzień nie bardzo chciał się dostosować do moich planów. Choć całkiem nieźle się rozpoczął, to temperatura 38st. u córki mej troszkę pokrzyżowała plany. Zdecydowanie najgorzej z realizacją tych ostatnich. Bo gdy już smacznie spała o 18:30 i zakładałam, że już tak zostanie - przyszedł syn krzycząc w niebogłosy "Maaaammmaaaa Peeeeppa". I już córka nie spała smacznie. I przez to gorączkowe osłabienie (ząbki? infekcja? zgadujzgadula?) płakać zaczęła.
A potem już spać się nie chciało. Spać się zachciało o 21!!!

Właśnie kończę herbatę. Zapiszę co jutro ważnego mam zrobić (co dziś mi się nie udało). A rano zaplanuję dzień jutrzejszy.


Jeśli jacyś moi znajomi czytelnicy czekają na: odpowiedź na mejla, na wiadomości w komunikatorze, na telefon - wybaczcie! W końcu się odezwę...
(czas opóźnienia do 3 tygodni).

środa, 25 czerwca 2014

cool

Dzisiaj usłyszałam coś takiego
"cool, że znowu piszesz. nie powinnaś przestawać. uwielbiałam waszą stronkę co z dżud prowadziłaś".
I owa koleżanka dodała, że dzień w robo zaczynała standardowo od poczty (bo to ważne czasem), bloga z Judy naszego i fejsbuka.

Cool, że jest ktoś kto chce czytać moje myśli niepoukładane :)

Z córką Antosią zawitałyśmy do pracowni krawieckiej Doroty Rymer. Antocha już od najmłodszych chwil zgłębia tajniki krawiectwa. Zatem kto wie, może nam nowa Coco Chanel rośnie <3




środa, 18 czerwca 2014

W ogrodzie

Na początek przedstawię dwójkę uroczych, bardzo ruchliwych, maluchów, Gustawa i Łucję. Kumple od najmłodszych...dni.
Obydwoje mają uszyte przeze mnie ubranka. 
Przede wszystkim ukochane porciaki z obniżonym krokiem, od których wszystko się zaczęło.

Obejrzyjcie sobie, a ja śmigam spać, bowiem dziś było intensywnie.

Papa!





Witaj!

Jeśli czytasz ten post to być może byłaś lub byłeś na stronie projektu Judy i Megi.
Tym razem witam Cię na nowym blogu.
Ja jestem Megi, a to nowe oblicze moich szyciowych zmagań. I nie tylko!

Do zobaczenia w kolejnych postach!
Megi